Nabożeństwa

Święta Liturgia

Środa - 9.00 (Uprzednio Poświęconych Darów)
Piątek - 17.00(Uprzednio Poświęconych Darów)
 Sobota  9:00
Niedz.  7:00,  8:30,  10:00  

Modlitwa za dusze zmarłych

Pon. - Sob.  9:00

Akatyst

Środ.  17:00


Relacja z X pieszej pielgrzymki z Warszawy na św. Górę Grabarkę

05.09.2012

W pochmurny, sierpniowy poniedziałek o 6 rano spotykamy się koło cerkwi Św. Marii Magdaleny na Pradze. Stamtąd idziemy na dworzec Warszawa Wileńska i opóźnionym pociągiem (przez co nie raz w ciągu tego dnia usłyszymy „Ruszamy! Mamy godzinę spóźnienia!”) ruszamy do Wołomina. Po modlitwie i zapisach (i zjedzeniu ciasta), pełni siły, z uśmiechem na twarzy i radością w sercu ruszamy! Jest chłodno i pochmurno, deszcz nie pada, a nogi jeszcze nie bolą, więc idzie się lekko. Jest czas na modlitwę, śpiewy i rozmowy. Po drodze, już tradycyjnie, spotykamy mieszkańców Mostówki, którzy witają nas chlebem, proszą o wspólne zdjęcie i wpisy do księgi pamiątkowej. Sołtys (przez niektórych awansowany do funkcji burmistrza) dołącza do pielgrzymki. Na postoju w lesie jemy zupę – nasz pierwszy wspólny posiłek. I ruszamy dalej. W czasie drogi przypominamy sobie miejsca gdzie „rok temu tak lało, że można było wykręcać spódnicę i wylewać wodę z butów”. Trochę już zmęczeni, ale zadowoleni, że niemal w ostatniej chwili uniknęliśmy deszczu, docieramy do szkoły w miejscowości Dobre. Z dobrych wiadomości – niedługo zjemy kolację i obejrzymy zdjęcia z pierwszych pielgrzymek, ze złych – pod prysznicem jest tylko zimna woda ;-)

Drugi dzień daje nam szansę na założenie grubych swetrów i płaszczy przeciwdeszczowych. W deszczu, z modlitwą ruszamy w dalszą drogę. Tego dnia postoje są naprawdę „postojami” – usiąść można jedynie na mokrej trawie pod drzewem, z którego kapie, więc nikt nie korzysta z takiej możliwości. Idziemy szybko (przez chwilę nawet biegniemy przez jeden z placów budowy – których mijamy kilka), zatrzymujemy się na krótko, więc w Węgrowie jesteśmy wcześnie i już w ciepłej szkole i suchym ubraniu jemy obiadek. Mamy czas na prysznic (jest ciepła woda!!) i wysuszenie butów (właśnie do tego służy suszarka na pielgrzymce). Później jest modlitwa i czas na spowiedź. Kolejka do spowiedzi jest długa, ale mamy czas na przemyślenia, na zastanowienie się nad tym, o czym chcemy powiedzieć duchownemu. Osobiście, każdemu polecam spowiedź podczas pielgrzymki – każdy z ojców poświęci tyle czasu, ile potrzebujemy i z pewnością odpowie na wszystkie (albo prawie wszystkie) nasze pytania.

Trzeciego dnia wychodzimy bez śniadania i po przejściu 6km skręcamy do lasu, gdzie sprawowana będzie Św. Liturgia (ogromne przeżycie dla pielgrzyma, zwłaszcza, jeśli po raz pierwszy ma okazję uczestniczyć w nabożeństwie pod gołym niebem). Po Św. Liturgii, podczas której większość przystępuje do Św. Eucharystii, rozkładamy na mchu karimaty i jemy śniadanie (kanapki z konserwą rybną, paprykarzem albo dżemem - czyli jak każdego dnia). Po odpoczynku i z pełnymi brzuszkami ruszamy dalej. Po przejściu najdłuższego odcinka (przez Sokołów Podlaski), czeka na nas obiad. Czy w tym roku padnie rekord w ilości zjedzonych pierogów?! Do Repek dochodzimy zmęczeni, ale niektórzy mają wystarczająco dużo siły, żeby zagrać w piłkę nożną. Tradycyjnie, niedaleko boiska zbiera się grupa wiernych kibiców. Po kolacji i modlitwach wieczornych, oglądamy dalszy ciąg zdjęć z poprzednich pielgrzymek. Można też kupić kolejną pielgrzymkową koszulkę – z nowym, jubileuszowym nadrukiem!

Przyznaję, że czwarty dzień jest moim ulubionym dniem pielgrzymki. Mamy do przejścia najkrótszy odcinek, więc odpoczynki są długie, jest czas (i siły) na rzucanie „bombą”. Ktoś przypomina sobie „Błahodatnyj dom”, który śpiewaliśmy na IX pielgrzymce. Z pieśnią na ustach idzie się szybciej i weselej. A kilka kilometrów za Bugiem czekają na nas mieszkańcy Wólki Zamkowej, którzy witają nas nie tylko chlebem, ale też innymi pysznościami. Czujemy, że jesteśmy na Podlasiu. Zatrzymujemy się na dłużej, żeby spróbować tego, co na stołach i odpocząć przed ostatnim, króciutkim odcinkiem. Dochodzimy do Drohiczyna, gdzie czeka na nas ojciec Eugeniusz Zabrocki i jego parafianie. Po czterech dniach pielgrzymi, po raz pierwszy wchodzimy do cerkwi, uczestniczymy w nabożeństwie wieczornym. Wieczorem rozchodzimy się do domów mieszkańców Drohiczyna i choć niewątpliwie brakuje nam wspólnej kolacji i spania na karimacie, to trafiamy do wspaniałych ludzi, którzy witają nas z otwartym sercem.

Piątego dnia spotykamy się w cerkwi na Św. Liturgii, podczas której część z nas przystępuje do spowiedzi i Św. Eucharystii. Wypoczęci, chociaż już z odciskami na bolących nogach, ruszamy w dalszą drogę razem z drohiczyńską pielgrzymką. Mieszkańcy miejscowości, przez które przechodzimy witają nas ciepło i częstują smakołykami. A w lesie mamy niemal piknik! Okazuje się, że są jeszcze chętni na kanapki z rybnymi konserwami. Jest też czas na zbieranie grzybów. Za Oksiutyczami rozdzielamy się z pielgrzymami z Drohiczyna. Na Święta Górę Grabarkę docieramy niedługo przed rozpoczęciem Wieczerni. Na kolanach, ze łzami wzruszenia w oczach, obchodzimy cerkiew, jeszcze tylko postawimy krzyż, który nieśliśmy wspólnie przez całą drogę i pożegnamy się na polu namiotowym.

Radość, że udało się nam pokonać ból, deszcz, swoje lenistwo, udało się oderwać od życia w wielkim mieście i poświęcić więcej czasu dla bliźniego, na modlitwę, na próbę poprawy siebie. A z drugiej strony, smutek – bo kończy się nasza wspólna pielgrzymka.

Do zobaczenia za rok!

Diana Olesiewicz

 

zobacz galerię zdjęć

fot. Katarzyna Siemieniuk

do góry

Prawosławna Parafia Św. Jana Klimaka na Woli w Warszawie

Created by SkyGroup.pl