Nabożeństwa

Święta Liturgia

Środa - 9.00 (Uprzednio Poświęconych Darów)
Piątek - 17.00(Uprzednio Poświęconych Darów)
 Sobota  9:00
Niedz.  7:00,  8:30,  10:00  

Modlitwa za dusze zmarłych

Pon. - Sob.  9:00

Akatyst

Środ.  17:00


Koncert Kolęd Wschodu i Zachodu

16.01.2015

Kolęda – słowo pochodzenia łacińskiego, synonim zwiastunki Dobrej Nowiny, na myśl której od razu w człowieku budzą się pozytywne emocje i wspomnienia, niezależnie od wieku czy pochodzenia. Tego wszystkiego można było się dowiedzieć, a co więcej – a wręcz przede wszystkim – poczuć, na już tradycyjnym koncercie kolęd w prawosławnej cerkwi św. Jana Klimaka na warszawskiej Woli, w piątkowy wieczór 16 stycznia. Nazwanym Koncertem kolęd wschodu i zachodu – albowiem, jak już tu napisano, pieśni Bożonarodzeniowe łączą wszystkich, w Osobie Odwiecznego Boga-Słowo rodzącego się jako Małe Dziecię. Kolędy głoszą tę Nowinę, wyjaśniają ją w prosty sposób ludowi, aż wreszcie – pozwalają wyrazić radość z tych Narodzin, a zarazem wprowadzają w stan zadumy i refleksji nad samym sobą, Boskością, człowieczeństwem. Bo, jak wiadomo, Narodziny Chrystusa są jednym z najszczęśliwszych, a przy tym jednym z najbardziej dramatycznych wydarzeń w dziejach. Dlatego też wśród kolęd znajdziemy utwory o żywej melodii, jak i melancholijnej. W repertuarze opisywanego koncertu znalazło się miejsce na obydwa typy, i to wśród obydwu występujących chórów.

Pierwszym z nich był Kameralny Żeński Chór św. Lidii pod kierownictwem matuszki Katarzyny Kosińskiej. Chór założono w grudniu 2012 roku – pierwotnie w jego skład wchodziły same matuszki z wolskiej parafii, w ostatnim czasie jednak został on poszerzony o dodatkowe członkinie.

Drugim był Studencki Chór św. Tatiany pod dyrekcją psalmisty Bogdana Kuźmiuka, który kilka miesięcy temu  zastąpił na tym stanowisku Rafała Dmitruka – obecnie już diakona. Chór ten ma tylko nieco dłuższy staż niż poprzedzający, a jego członkowie to prawosławni studenci różnych warszawskich uczelni – płci obydwu - którzy uczestniczą w organizowanych dlań spotkaniach i innych wydarzeniach w parafii.

Kolędy w przypadku obydwu chórów pochodziły – jak wskazuje nazwa koncertu – z różnych krajów i regionów. Śpiewane były także w różnych językach: polskim, ukraińskim, rosyjskim, a nawet – co z pewnością nie było proste, ponieważ to nie słowiański język – dwie po rumuńsku. Uradowało to obecnych w cerkwi wielbicieli rumuńskich kolęd.

Koncert zaczął się jednakże nie od śpiewu, a od słowa wprowadzającego na temat święta Bożego Narodzenia i pieśni mu towarzyszących – jak można się domyśleć po pierwszym akapicie tego tekstu – wygłoszonego przez o. Piotra Kosińskiego, który tego wieczoru pełnił rolę konferansjera. Krótkie objaśnienia dotyczące już konkretnych utworów i ogólne ciekawostki przetykały występy obydwu chórów; śpiewano trzy kolędy, po czym przychodził czas na słowo mówione, potem znowu na śpiew itd., co na pewno było czymś wartościowym, ubogacającym i czyniącym całą rzecz nie tak sztampową. W kilku momentach głos zabierał jeszcze ktoś inny – pan Dariusz Górski - Solista Warszwskiej Opery Kameralnej – który wspaniałym tonem odczytał m. in. fragmenty proroctwa Izajasza o Mesjaszu, których wypełnieniem są Narodziny Chrystusa, a także poezji ks. Jana Twardowskiego.  W tej drugiej oprócz refleksji i właściwej treści była też – typowa dla tego autora – nuta humoru, który czasem bardziej niż piękne i dostojne słowa potrafi doprowadzić człowieka w jego przemyśleniach do sedna sprawy. Pod koniec śpiewak ukazał pełną potęgę swego głosu, wykonując wraz z chórem młodzieżowym znamienne słowa hymnu Z Nami Bog.

Jednakże nie tylko wyżej wymienieni artyści śpiewali na tym koncercie. Na osobne wyróżnienie zasługuje tu postać Antosia Bortniczuka – małego parafianina, który przy żeńskim chórze służącym tu jako tło niesamowicie poruszająco wykonał chyba najbardziej popularną na świecie kolędę: Cichą Noc. Można by wiele napisać na temat tego śpiewu, a i tak pewnie by to nie oddało istoty… W każdym razie, głos małego dziecka tak się wpisuje w to przedwieczne zamierzenie Boże, by Ten stał się małym dzieckiem właśnie, dla naszego zbawienia… Głos śpiewający szczerze, słabiej pod względem dźwięku, a mocniej w przesłaniu niż cały chór… Cichość – widać, a właściwie, to słychać, że to jeden z przymiotów Boga; tak odległy od tej ruchliwej i głośnej Marszałkowskiej, ulic naszego życia, o czym wspomniał proboszcz parafii – ks. mitrat Mikołaj Lenczewski – prosząc o bis tej kolędy. Duchowny na koniec koncertu w swych żywiołowych i otwartych słowach powiedział osobiście – wyrażając jednocześnie odczucia chyba każdego, czego również można domyśleć się z początku tej relacji – czym są kolędy. Wyraził podziękowanie dla wszystkich organizatorów i występujących, zaśpiewano tradycyjne Mnogaja ljeta, po czym proboszcz zaprosił do wspólnego śpiewu wszystkim zgromadzonych – jak napisano, nie tylko wyćwiczeni w fachu śpiewali na tym koncercie. Tak więc wszyscy zebrani niejako utworzyli trzeci chór, i wszyscy zaśpiewali kolędy: Do szopy hej pasterze, Wśród nocnej ciszy (znowu ta poruszająca, mocna w wyrazie „cisza”!) i, na sam koniec, tak potężne, pełne Bożego paradoksu Bóg się rodzi.

Choć koncert trwał półtorej godziny – absolutnie się nie dłużył, o czym i wspomniał sam o. Mikołaj. Tak więc, wszyscy wyszli zadowoleni i z choć chwilowym poczuciem tej Bożej ciszy w sobie, którą można przekazać dalej.

 

Dominika Kovačević

fot. Włodek Misijuk

do góry

Prawosławna Parafia Św. Jana Klimaka na Woli w Warszawie

Created by SkyGroup.pl