Grecja - dzień piąty
20.06.2017
W piątek czekała na nas wyprawa do Tessalonik. Odczuwa się tutaj szczególny klimat portowego miasta. Fale miarowo uderzają w nabrzeże, a pod wodą, zupełnie blisko, na wyciągnięcie ręki, kołyszą się ukwiały.
W pierwszej kolejności pokłoniliśmy się relikwiom św. Grzegorza Palamasa. Niezwykłe to jest uczucie, gdy dotykasz czegoś o czym tak wiele słyszałeś. Relikwie świętego przechowywane są w katedralnej świątyni miasta. W odległości dziesięciominutowego spaceru od katedry znajdują się katakumby św. Jana Chrzciciela. Tutaj, w ukryciu, chrześcijaństwo przybierało na sile, kszałtowało swój niezłomny charakter, aby stać się wzorem wytrwałości w wierze dla wszystkich następnych pokoleń wiernych Crystusowych. Następny przystanek - Świątynia św. Sofii Mądrości Bożej z VII wieku.
Od zewnątrz stwarza wrażenie materialności i stabilności, zaś w środku, dzięki zachwycającym mozaikom i ogromnej kopule, mówi nam o bezmiarze Boskiej rzeczywistości, stając się doskonałą ilustacją bogoludzkiej natury Kościoła. W samym środku miasta przytulił się klasztor św. Theodory z Sołunia. Przy wejściu do świątyni na pielgrzymów czekają niebiańscy orędownicy - relikwie Św. Theodory i św. Dawida. Idąc dalej przez miasto napotykasz rzymską agorę - świadka dawnej świetności miasta, która nie przeminęła do dziś. Na wzgórzu położona jest cerkiew wielkiego męczennika św.Dymitra z Sołunia. Dane nam było odsłużyć molebien za wszystkich naszych bliskich nad jego relikwiarzem. Tak św. Dymitr łączy nas, pokonując czas i przestrzeń.
Po uczcie duchowej przyszedł czas na zakupy, pyszne jedzenie, desery i pamiątki. Po południu oddaliśmy się słodkiemu leniuchowaniu na plaży. A nad naszym bezpieczeństwem czuwa nie zmrużając oczu dzielny ratownik. W takiej beztrosce człowiek traci poczucie czasu. Czyżby jutro była już sobota?... cdn
o. Paweł