Nabożeństwa

Święta Liturgia

Środa - 9.00 (Uprzednio Poświęconych Darów)
Piątek - 17.00(Uprzednio Poświęconych Darów)
 Sobota  9:00
Niedz.  7:00,  8:30,  10:00  

Modlitwa za dusze zmarłych

Pon. - Sob.  9:00

Akatyst

Środ.  17:00


Listy do młodszego brata (1)

01.02.2013

Szczęśliwi czasu nie liczą ....

Kiedyś popularne było rosyjskie przysłowie: влюблённые  часов  не  наблюдают. Dziś, niestety, raczej nie  usłyszysz tego rodzaju wypowiedzi. Przeciwnie – liczenie wszystkiego, zwłaszcza pieniędzy i czasu właśnie, jest znakiem epoki, w której żyjemy. Zakochani wysyłają do siebie SMS-y, a długość ich rozmów telefonicznych wyznacza w dużym stopniu „łaskawość” firm telekomunikacyjnych, które, jak się wydaje naiwnym, z życzliwości dla nich dają im – rzekomo w prezencie – „dodatkowe minuty” rozmów – rozdysponowując  czas!… Przypomnij sobie piękną bajkę Mały książę, którą napisał ponad 60 lat temu Antoine de Saint Exupery: lotnik wojskowy i poeta; człowiek mężny i jednocześnie bardzo subtelny. Jednym z bohaterów jego książki jest nieco upiorny osobnik, który wszystko liczy, zapamiętuje, ile jest... Czego? No właśnie, tego to już nie pamięta – czego mianowicie jest tyle a tyle.

A my?… Ty i ja?… Czy nasze życie nie jest oceniane według kryteriów ilości?… Ile już mamy, ile jeszcze by się przydało?… Czego?  Nieważne. Wszystkiego – a może czegokolwiek?...

A przecież, mimo wszystko, życie trwa – i, chwała Bogu, daje początek nowemu życiu. Spotykają się zakochani, spotykają się przyjaciele, ci bardzo młodzi, którzy mają jeszcze sporo wolnego czasu i energii – oraz ci starsi, którzy czasu mają   już dużo, bo przeszli w stan zasłużonego spoczynku. To dobrze:  masz tyle szczęścia, ilu masz prawdziwych przyjaciół, i tyle, ile jesteś w stanie wnieść w ich życie autentycznych wartości i radości. Ale nawet  ludzie wartościowi mówią czasem, że liturgia prawosławna, choć piękna, trwa zdecydowanie za długo. Jest tu coś zastanawiającego: z ukochaną dziewczyną, czy nawet z ulubionym przyjacielem – takim prawdziwym, z którym rozumiecie się bez  słów, a do tego będącym „duszą towarzystwa” – chciałbyś być właściwie bez końca, bez przerwy. A z Bogiem? Przecież naprawdę w Niego wierzysz, w Jego nieprzemijającą obecność, w możliwość kontaktu z Nim podczas liturgii; więc  jak ma nie zaskakiwać ten całkowity „brak czasu i sił”, żeby choć raz w tygodniu – czy  nawet w miesiącu – spędzić parę godzin w  świątyni na nabożeństwie.  Sam Pan Bóg nie może być, i nie jest, „męczący”, trudny w odbiorze, nudny. O co więc chodzi?

Jedyną bodaj wiarygodną przyczyną takiego stanu rzeczy jest prawdziwie smutna niemożność nawiązania z Nim kontaktu. Nie, to nie powód do potępienia, lecz, przeciwnie – to powinno skłaniać innych do troskliwego zaopiekowania się takim kimś. Do zatroszczenia się o to, żeby ktoś taki, jak ty, nauczył się rozmawiać z Chrystusem, przede wszystkim – uważnie i ufnie słuchać Go.

Nie popadając w zupełną mistykę, trzeba przyznać, że ten problem ma także swój wymiar jak najbardziej „zdroworozsądkowy”, uchwytny. Z jednej strony, nie jest możliwe pełne przeżycie liturgii przy nieznajomości języka liturgicznego, w naszym przypadku – starocerkiewnego. Wydaje ci się, że sprawę rozwiąże całkowite przejście na język  współczesny  –   polski, rosyjski, białoruski, ukraiński?… Wyobraź sobie, że zamiast Иже еси на небесех miałby być wariant Który znajdujesz się na terenie nieba, a zamiast Многая лета..., na przykład – Dużo lat; jakoś nie bardzo, prawda?... Piękno i majestat naszej liturgii  są ugruntowane przez niepowtarzalną atmosferę mowy świętych Cyryla i Metodego. Nie  chodzi tylko o to, że język musi być „starodawny”; owszem, musi być językiem, który, odzwierciedlając wieczną  wartość chrześcijaństwa, był zrozumiały tysiąc lat temu dla Apostołów słowiańskich, a w dużym stopniu – to porywające – może być zrozumiały dla ciebie, czujesz, że mógłbyś osobiście z Nimi rozmawiać. Bez pośpiechu, bo w pośpiechu  niemożliwe jest powiedzenie rzeczy ważnych.

Nie mów, że nie masz czasu. Bo to nie o to chodzi, naprawdę. Powtórzę, na wzór biblijny,  tak często przywoływane przez Pismo Święte, porównanie nas, wierzących, do zakochanych. Oni  modlą się o to, żeby spotkanie trwało jak najdłużej. Jeśli osoba,  która cię zafascynowała, mówi językiem nie całkiem zrozumiałym, wychodzisz z siebie, żeby pojąć jak  najwięcej – z jej oczu, z tonu, jakim mówi, gestów, uśmiechu. A jeżeli to, co czujesz, jest trwałe i najważniejsze ze wszystkich spraw pod słońcem, będziesz nie smutny, lecz szczęśliwy, przekonawszy się, że niektórych słów nie chcesz już tłumaczyć na żaden ze znanych dotychczas języków. Do nieba nie pisze się SMS-ów ani podań, które wymuszają na nas posługiwanie się językiem skrótów, znormalizowanych formatów. Do nieba wznosi się modlitwy.

G.S.

rys. Marta Piwnik

do góry

Prawosławna Parafia Św. Jana Klimaka na Woli w Warszawie

Created by SkyGroup.pl