Nabożeństwa

Święta Liturgia

Środa - 9.00 (Uprzednio Poświęconych Darów)
Piątek - 17.00(Uprzednio Poświęconych Darów)
 Sobota  9:00
Niedz.  7:00,  8:30,  10:00  

Modlitwa za dusze zmarłych

Pon. - Sob.  9:00

Akatyst

Środ.  17:00


Przed wyjściem do cerkwi (3)

21.11.2021

Minął czas urlopów, letniego wypoczynku, trudów podróży. Nieraz, zmęczeni fizycznie, ale zrelaksowani, wracamy z nadzieją do domów, mieszkań, pracy, szkoły. Inaczej mówiąc – znów wracamy do codzienności, wypełnionej troską, pośpiechem – i gdzieś w podświadomości czujemy niedosyt. Po pewnym czasie przychodzi konstatacja:  „W niedzielę, po czynnym uczestnictwie w nabożeństwie wracając z cerkwi czułem się fizycznie, psychicznie i duchowo lepiej niż po urlopowym wysiłku”.

Jeżeli te kilka zdań przypomniało Wam o tym, że  podobnym myślom poświęciliście choć odrobinę czasu – dziękujcie swojemu aniołowi stróżowi za rozmowę z Waszym sumieniem. To właśnie dlatego ci aniołowie zwą się naszymi Stróżami! To oni chcą, aby nasze życie nigdy nie stało się szare i brzydkie. To oni namawiają nas do ciągłego nadawania życiu świętego sensu. Czynią to razem z nami, dziękując w modlitwie Bogu za każdy mijający dzień. Rano przypominają nam, byśmy kładąc na sobie znak krzyża potwierdzili, że będzie to kolejny dzień życia z Bogiem.  A gdy przyjdzie Dzień Pański, cotygodniowa Pascha  (bo przecież „niedziela” – to woskresienije, czyli Zmartwychwstanie) – cieszą się gdy idziemy do świątyni, aby uczestniczyć w bogactwie wspólnej modlitwy Cerkwi. Cerkwi widzialnej i niewidzialnej; pełnej świętych w niebie i ludzi borykających się z pokusami na ziemi. Podczas nabożeństwa wszyscy stają się kapłanami. Święci – przed tronem Bożym w niebiosach, my, na  Ziemi – w świątyniach Bogu poświęconych. Święci w szatach chwały, a my na ziemi – jedni w szatach liturgicznych, inni w naszym ubraniu domowej cerkwi, ale wszyscy razem, nierozłącznie! Gdy bowiem któreś z nich chce manifestować swą dominację, to parafia staje się jedynie  instytucją czy zespołem, a nabożeństwo – zebraniem.

Pamiętając, że dzień liturgiczny, Dzień Pański, zaczyna się z wieczora, nasze przygotowanie do uczestnictwa w niedzielnej lub świątecznej Liturgii Świętej zacznijmy od udziału w nabożeństwie wieczornym w dniu poprzednim. Mówiliśmy już, że Wieczernia kończy się dziękczynnym hymnem za spełniające się proroctwa wyśpiewanym przez starca Symeona, gdy wziął na ręce Dzieciątko – Jezusa. Tradycja Cerkwi zachowała od naszych czasów przekaz o tym, że starzec Symeon przez wiele dziesiątków lat czekał, by móc wypowiedzieć te słowa: Teraz, o Władco,  pozwól odejść słudze Twemu w pokoju... My, chcąc całym swym jestestwem powtórzyć te słowa u kresu swych dni – teraz,  przychodząc na Wsienoszcznoje bdienije i słysząc śpiew tego hymnu, powinniśmy powiedzieć:

A my dziękujemy Ci, Boże, za możliwość uczestnictwa w modlitwie, która pomaga nam kolejny raz dziękować Ci za zbawcze wkroczenie w historię ludzkości. Chcemy, abyś zawsze był obecny w naszym życiu. Pobłogosław nas, byśmy mogli jutro obudzić się ze snu z pragnieniem uczestnictwa w Świętej Liturgii.

Od spełnienia planów Bożych, od wspomnień o narodzeniu Zbawiciela zaczyna się Całonocnego Czuwania druga część – Utrienia (Jutrznia). Rozpoczyna się śpiewem (niekiedy czytaniem) hymnu aniołów w noc Bożego Narodzenia „Sława w wysznich Bohu i na ziemli mir, w czełowiecech błahowolenije”. Śpiewamy trzykrotnie, a po nim dwukrotnie powtarzamy jedenasty werset z 50 (51) Psalmu Dawida: Panie, otworzysz wargi moje, a usta moje opowiadać będą chwałę Twoją. Słowa te zachęcają do rozważań i do dziękczynnej modlitwy za uczestnictwo w dziedziczeniu owoców Zbawienia, podczas czytania sześciu Psalmów (Szestopsalmije). Czytane w ciszy, przy wygaszonych światłach, przypominają o „ukrytych” latach życia Jezusa. Ukrytych, gdyż po czytelnych relacjach Ewangelistów o narodzeniu Zbawiciela, pokłonie mędrców, podróży  Świętej Rodziny do Jerozolimy i ucieczce do Egiptu,  następuje w Ewangeliach święta cisza. Z prawie trzydziestu lat życia Jezusa są w Ewangelii tylko dwie informacje: o powrocie z Egiptu i o tym, jak dwunastoletni Jezus w świątyni Jerozolimskiej zadziwiał Swą nauką uczonych w Piśmie. Wspomnienie o tym  dane jest nam jednak nie po to, byśmy podczas nabożeństwa przeżywali jakieś misterium, czy inscenizację – broń nas, Boże przed takowym! Wspomnienie o tym potrzebne jest nam, tu i teraz, do wykrzesania ze swego serca modlitwy – na przykład takiej:

Boże, Zbawicielu nasz, każdemu z nas ofiarujesz Siebie najpierw jako Dzieciątko. Chcesz aby każdy nauczył się bronić Ciebie bezbronnego. Chcesz, by później każdy, w miarę swego duchowego wzrastania, uczył się bronić miłości, uczciwości, solidności. Chcesz, żeby  każdy, dorastając, umiał już bronić wiary, prawdy Ewangelii i prawdy o Cerkwi; wreszcie –aby każdy z nas nie tylko znał Twoje przykazania, ale umiał  i chciał je wypełniać.

Po takim westchnieniu serca łatwiej nam będzie modlić się słowami Psalmów.           W trakcie ich czytania  duchowni odmawiają po cichu 12 modlitw jutrzni, a diakon przed zamkniętymi rajskimi wrotami rozpoczyna ektenię pokoju lub inaczej: ektenię za świat. W odróżnieniu od podobnego momentu Wieczerni – teraz modlitwa diakona zachęca nam do przypomnienia misji św. proroka Jana Chrzciciela – przygotowującego ludzi do spotkania z Chrystusem. Kończąc wypowiadanie próśb ektenii wygłasza słowa: Boh Hospod’ i jawisia nam. Błahosłowien hriadyj wo Imia Hospodnie (Bóg i Pan objawił się nam. Błogosłowiony, który idzie w Imię Pańskie). To wskazanie na chrzest Jezusa, który zanurzył się w  Jordanie. On już wtedy brał na Siebie krzyż grzechów ludzi, zachęconych przez św. Jana do obmywania się w wodach rzeki na znak pokajania.  Jednocześnie było to Bogojawlenije  – Objawienie się Boga w Trójcy Świętej i Objawienie się Boga Słowa, słowem przybliżającego Królestwo niebios. Po „Boh Hospod’...” chór śpiewa troparion, to znaczy krótką pieśń,  będącą dogmatycznym streszczeniem istoty danej niedzieli lub święta. i znów następuje czytanie Psalmów. To przypomnienie o tym, że zło nie chciało ustąpić. Gdy ludzkość okazała się zdolna do odnalezienia w sobie dar dla Boga – Najświętszą Marię, zło kusi Boga, który stał się Człowiekiem, materialnymi dobrami tego świata – aby uczynił cud i kamienie w chleb przemienił; aby ludzi na placu świątynnym zadziwił; aby za władzę złu się pokłonił!...  Czyż nie tym samym zło kusi i teraz każdego wierzącego człowieka? Przykładów nie trzeba szukać daleko. Dłużej trzeba szukać tych, co podobnym pokusom nie ulegli. Matka Cerkiew tworząc porządek nabożeństwa przed najważniejszym jego momentem pyta obecnych: „Jakiej pokusie uległeś? Komu zamiast Bogu pokłon oddałeś dla wygody, spokoju, ze strachu...”

Najważniejszym momentem Całonocnego Czuwania jest  Polijelej. Słowo to ma dwa znaczenia; pierwsze: wiele chwały – od słów śpiewanego Psalmu:  Sława w wysznich Bohu („Chwalcie Imię Pana...”) a drugie – od wyrażenia greckiego polys elaion,   które znaczy wiele oliwy a dokładniej wiele światła lampek oliwnych, świec. Pierwsi chrześcijanie, idąc  na nabożeństwo, oprócz pokarmów na agapę oraz chlebów i wina do Eucharystii przynosili  w ofierze do świątyni świece, lampki oliwne lub tylko oliwę do wcześniej przyniesionych lampek. Ważne było, aby żadna ofiara nie była pominięta, zlekceważona. Aby paliły się nie  tylko ozdobne lampki ofiarowane przez bogatych, ale aby i gliniana lampka, własnoręcznie wykonana przez niewolnika, nie leżała w kącie zapomniana. Z tej troski znaczenie „wiele światła” stało się dominujące. Nie mniej ważnym było i to, że w hymnach nabożeństw, modlitwach – Chrystusa nazywano Światłością Świata, Światłem Mądrości, Słońcem Prawdy. Dlatego po dziś dzień Polijelej  pozostaje modlitwą, wyrażoną za pomocą obrazu złożonego z gestów, światła, dymu kadzidła, śpiewu, czytania Słowa Bożego.  Obecni na nabożeństwie, przyzwyczajeni do następujących jeden po drugim znaków, włączają się do rytmu modlitwy. Dziękują Zbawicielowi za naukę, wielbią Jego Zmartwychwstanie, czczą wydarzenia z Jego życia lub proszą o wstawiennictwo Najświętszej Bogurodzicy Marii, Apostołów, Proroków, Świętych. Jak widzicie, możliwości jest wiele i korzystać z nich może każdy, kto pokona własne lenistwo, przyzwyczajenia, obojętność. Jeżeli je przełamie, łatwiej będzie w czasie spowiedzi zamiast zdawkowego burknięcia: „nie byłem w cerkwi” – szczerze wyznać:

Boże!  przepraszam, że moje miejsce w cerkwi było puste. Wybacz mi, że nie chciałem  uczestniczyć w modlitwie Cerkwi. Nie byłem na modlitwie ze wszystkimi aniołami, świętymi – za mnie i za wszystkich żyjących nas Ziemi.  Przepraszam, że zlekceważyłem to, co chciałeś mi ofiarować.

o. Grzegorz

Lestwica No 3

do góry

Prawosławna Parafia Św. Jana Klimaka na Woli w Warszawie

Created by SkyGroup.pl