Nabożeństwa

Święta Liturgia

Środa - 9.00 (Uprzednio Poświęconych Darów)
Piątek - 17.00(Uprzednio Poświęconych Darów)
 Sobota  9:00
Niedz.  7:00,  8:30,  10:00  

Modlitwa za dusze zmarłych

Pon. - Sob.  9:00

Akatyst

Środ.  17:00


Dolina cienia śmierci

28.04.2016

Georges Florovsky

„O wyschłe kości...”

(Ez 37)

Prorokowi Ezechielowi udzielona była wspaniała wizja. Ręka Pana wprowadziła go do doliny śmierci, rozpaczy i zniszczenia. Wszystko było tam martwe. Nie było tam nic oprócz wyschłych kości, które były doprawdy zupełnie wyschłe. To wszystko, co pozostało z tych, którzy niegdyś żyli. Życie odeszło. Prorok usłyszał: „Czy ożyją te kości? Czy powróci do nich życie?” Ludzką odpowiedzią na te pytania byłyby oczywiście stwierdzenie: „Nie”. Życie nigdy nie powraca. Co raz obumarło, pozostaje martwym na zawsze. Życie nie może powstać z pyłu i popiołów. „My bowiem musimy umrzeć i jesteśmy jak woda rozlana po ziemi, której nie da się już zebrać” (2 Sm 14,14). Śmierć jest ostatecznym zakończeniem, pełnym unicestwieniem ludzkich nadziei i widoków na przyszłość. Śmierć jest skutkiem grzechu, pierwszego Upadku. Nie była Bożym zamiarem. Ludzka śmierć nie była częścią Bożego porządku stworzenia. Umieranie nie było dla człowieka czymś normalnym czy naturalnym. Było odsunięciem się od Boga, który jest Stwórcą i Panem człowieka. Jest ono równoznaczne ze śmiercią fizyczną, tj. rozdzieleniem duszy i ciała. Ludzka śmiertelność jest stygmatem albo „zapłatą” za grzech (por. Rz 6,23).

Wielu chrześcijan utraciło biblijne pojmowanie śmierci i śmiertelności. Uważa ją za swego rodzaju uwolnienie, wyzwolenie nieśmiertelnej duszy z więzów ciała. Bez względu na to, jak bardzo tego rodzaju pojmowanie śmierci mogłoby się upowszechnić, jest ono całkowicie obce Pismu Świętemu. W rzeczy samej, jest to greckie, pogańskie wyobrażenie. Śmierć nie jest bowiem uwolnieniem, lecz katastrofą. „Śmierć zaprawdę jest misterium: z Bożym przyzwoleniem dusza bowiem przemocą odrywana jest od ciała, oddzielana od swego naturalnego związku i składu. O cudzie. Dlaczego oddani zostaliśmy zepsuciu i połączeni ze śmiercią?” (św. Jan z Damaszku, Nabożeństwo pogrzebowe). Martwy człowiek nie jest już człowiekiem. Człowiek bowiem nie jest bezcielesnym duchem. Ciało i dusza stanowią całość, a ich rozdzielenie powoduje rozkład istoty ludzkiej. Pozbawiona ciała dusza jest jedynie duchem. Pozbawione ducha ciało to tylko zwłoki. „Bo po śmierci nie pamięta się o Tobie, a w krainie umarłych któż Cię wysławiać będzie?” (Ps 6,5). Albo też: „Czy dla umarłych czynisz cuda? Czy zmarli powstaną, aby Cię chwalić? Czy opowiada się w grobie o łasce Twojej, a w miejscu zmarłych o wierności Twojej? Czy w mrokach cud Twój będzie można poznać, a sprawiedliwość Twoją w kraju zapomnienia?” (Ps 88,11-13). A Psalmista był całkowicie pewien tego, że martwi „są odłączeni od ręki Pana” (Ps 88,6). Śmierć jest beznadziejna. Tak więc z ludzkiego punktu widzenia, jedyną rozsądną odpowiedzią na pytanie o wyschnięte kości może być zaprzeczenie: „Nie, wyschłe kości nigdy nie ożyją”.

Boża odpowiedź okazała się jednak całkowicie odmienna. I nie było to jedynie słowne stwierdzenie, lecz wielkie dzieło Boga. Już samo Słowo Boże ma moc stwórczą: „Albowiem On rzekł – i stało się; On rozkazał – i stanęło” (Ps 33,9). Teraz ponownie Bóg mówi i działa. Posyła Ducha Swego i odnawia oblicze ziemi (por. Ps 104,30). Duch Boży jest Dawcą Życia i prorok mógł być świadkiem cudownego odnowienia. Wszechmoc Boga sprawiła, że rozrzucone w dolinie wyschłe kości zbliżyły się, połączyły i uformowały, powtórnie porosły żywym ciałem, pokryła je skóra i wstąpiło w nie ożywcze tchnienie. I tak w pełni sił powstało ponownie „wielkie zgromadzenie”. Powróciło życie, śmierć została zwyciężona.

Objaśnienie tego widzenia postępuje wraz z nim samym. Owe kości to ród Izraela, naród wybrany przez Boga. Przez swe grzechy i odstępstwo cały lud umarł i znalazł się w rowie, który sam wykopał. Został pokonany i odrzucony, utracił swą moc, wolność i chwałę. Izrael, naród Bożej Miłości i wyboru, lud uparty, buntowniczy i nieugięty, a mimo to ciągle Naród Wybrany... I Bóg wyprowadza go z doliny cienia śmierci na zielone pastwiska, wyrywa go z więzów śmierci, z głębi wód, straszliwej przepaści, z bagnistej mazi.

Proroctwo spełniło się. Nastąpiło obiecane wybawienie. Zapowiadany Wybawiciel, Odkupiciel, Mesjasz przyszedł we właściwym czasie, a jego Imię było Jezus: „Albowiem On zbawi lud Swój od grzechów jego” (Mt 1,21). Był „światłością dla oświecenia narodów i na chwałę ludu Twego Izraela” (Łk 2,32).

Wówczas wydarzyło się coś nieprawdopodobnego i paradoksalnego. Mesjasz nie był rozpoznany, ani „przyjęty” przez Swój lud, został odrzucony i zelżony, skazany i uśmiercony jako fałszywy prorok, a nawet kłamca i „oszust”. Cielesne pojmowanie wybawienia podtrzymywane przez tych ludzi było bowiem bardzo odmienne od Bożego planu zbawienia. Zamiast wyczekiwanego przez Żydów mocarnego księcia przyszedł „łagodny i pokornego serca” Jezus z Nazaretu. Władca Niebios, Król Królów, Król Chwały zstąpił w postaci Sługi. Zstąpił nie po to, aby panować, ale służyć wszystkim tym, którzy są „spracowani i obciążeni” (Mt 11,28) i dać im ukojenie. Zamiast przywileju politycznej wolności i niezależności, przyniósł Swemu ludowi i wszystkim ludziom Zbawienie, Ewangelię Życia Wiecznego. Zamiast politycznego wyzwolenia, przyniósł uwolnienie od grzechu i śmierci, przebaczenie grzechów i Życie Wieczne. Przybył do Swoich i nie został „przyjęty”. Został poddany śmierci, haniebnej śmierci i „potraktowany jak przestępca”. Życie zostało poddane śmierci, Boskie Życie skazane na śmierć przez ludzi – to właśnie na tym polega misterium Ukrzyżowania.

Bóg ponownie przystąpił do działania. „Choć został wydany w ręce niesprawiedliwych z wyraźnej woli i wyroku Bożego, to jednak zmartwychwstał, uwolnił Go Bóg z więzów śmierci, gdyż było niemożliwe, by ona Go pokonała” (Dz 2,23-24, słowa św. Piotra). Ponownie Życie wyszło z grobu. Chrystus zmartwychwstał, wyszedł ze Swego grobu jak Oblubieniec ze swej komnaty. Wraz z Nim powrócił do życia cały rodzaj ludzki, wszyscy ludzie. Jest On pierwszy pośród tych, którzy posnęli i wszyscy pójdą za Nim, każdy według swojej kolejności (por. 1 Kor 15,20.23). „A jak panowanie grzechu ujawniło się w śmierci, tak również panowanie łaski ujawniło się w usprawiedliwieniu, które prowadzi do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana” (Rz 5,21).

Proroctwo Ezechiela czytane jest w Kościele prawosławnym w czasie Jutrzni Wielkiej Soboty. Wtedy to wierni zapraszani są do straży przy Grobie Pańskim, przy Najświętszym Grobie, z którego obficie wytrysnęło Życie dla całego stworzenia. To wielkie misterium opiewane jest i wysławiane w przypisanych na ten dzień przepięknych hymnach i pieśniach – jednych z najbardziej drogocennych utworów poezji liturgicznej: „Życie złożone w grobie”, „Życie jaśniejące z grobu”. „Oto bowiem Ten, który zamieszkuje na wysokościach, zaliczony został do umarłych i złożony w ciasnym grobie” (Hirmos Pieśni 8 Kanonu Wielkiej Soboty). Wierni zachęcani są do rozważań i uwielbienia tego misterium grobu przechowującego i przynoszącego Życie.

Niemniej jednak to stare proroctwo pozostaje dalej proroctwem, a właściwie zarówno proroctwem, jak i świadectwem. Życie wyszło z grobu, ale ciągle jeszcze oczekujemy nadejścia pełni życia. Cały rodzaj ludzki, wszyscy ludzie, nawet ci odkupieni i sam Kościół przebywa ciągle w dolinie cienia śmierci.

Boży ród Nowego Izraela ponownie upodobnił się do wyschłych kości. Tak mało w nas prawdziwego życia. Historyczna droga człowieka ciągle jest tragiczna i niebezpieczna. Ostatnimi laty wszyscy zostaliśmy ściągnięci na powrót do doliny śmierci. Każdy z nas, każdy komu przyszło stąpać po ruinach kwitnących niegdyś miast, zdaje sobie sprawę z przerażającej mocy śmierci i zniszczenia. Człowiek ciągle szerzy śmierć i zniszczenie. Można spodziewać się nadejścia czegoś jeszcze gorszego. Śmierć bowiem zakorzeniona jest w grzechu. Wcale nie dziwi fakt, że w wielu różnych sferach wzrasta pojmowanie powagi grzechu. Stare powiedzenie błogosławionego Augustyna powiela się w ludzkiej duszy nowym echem: Nondum considerasti quanti ponderis sit peccatum („Nigdy nie zrozumiesz jak ciężki jest grzech”). Moc śmierci naprawdę została skruszona. Chrystus zaprawdę zmartwychwstał. „Władca Życia, który zmarł, panuje jako nieśmiertelny”. Boży Duch, Pocieszyciel (gr. Parakletos), Dawca Życia posłany został na ziemię, aby przypieczętować zwycięstwo Chrystusa i od czasu Pięćdziesiątnicy przebywa w Kościele. Dar życia, prawdziwego życia został ludziom udzielony i ciągle, w wielkiej i narastającej obfitości są nim obdarowywani. Jest nieustająco udzielany, ale nie zawsze z gotowością „przyjmowany”. Aby zostać prawdziwie ożywionym, trzeba przezwyciężyć swe cielesne żądze, „odrzucić wszelką życia troskę” (cs. wsiakoje nynie żytiejskoje otłożym popieczenije), dumę i uprzedzenia, nienawiść i egoizm, samozadowolenie, a nawet wyrzec się samego siebie. W przeciwnym razie stłumimy Bożego Ducha. Bóg nieustannie kołacze do bram ludzkich serc, ale jedynie człowiek jest w stanie je otworzyć.

Bóg nigdy nie wdziera się przemocą do ludzkiego serca. Mówiąc słowami św. Ireneusza z Lyonu, respektuje „odwieczne prawo ludzkiej wolności”, które Sam ustanowił. Bez Boga, bez Chrystusa człowiek z pewnością nie jest w stanie niczego osiągnąć. Jest jednak coś, czego może dokonać jedynie człowiek – to odpowiedź na Boży powołanie i „przyjęcie” Chrystusa. A tak wielu tego nie czyni.

Żyjemy w ponurych i niespokojnych czasach. Od dawna już brakuje nam poczucia historycznego bezpieczeństwa. Wydaje się, że nasza tradycyjna cywilizacja lada chwila runie i całkowicie się rozpadnie. Naruszone zostało również poczucie ukierunkowania. Z tego trudnego położenia i ślepego zaułka nie będzie żadnego wyjścia, jeśli nie nastąpi radykalna zmiana. Jeśli... W chrześcijańskim ujęciu oznacza to – jeśli nie pokajamy się, jeśli nie zmienimy sposobu myślenia (gr. metanoia), jeśli nie poprosimy o dar pokajania... Wszyscy obficie obdarowywani jesteśmy życiem, a jednak ciągle jesteśmy martwi. „Nawróćcie się i odwróćcie od wszystkich waszych przestępstw, aby się wam nie stały pobudką do grzechu! Odrzućcie od siebie wszystkie swoje przestępstwa, które popełniliście przeciwko mnie, i stwórzcie sobie nowe serce i nowego ducha! Dlaczego macie umrzeć, domu izraelski? Gdyż nie mam upodobania w śmierci śmiertelnika, mówi Wszechmocny Pan. Nawróćcie się więc, a żyć będziecie!” (Ez 18,30-32).

Są dwie drogi: „Spójrz! Oto kładę dzisiaj przed tobą życie i powodzenie oraz śmierć i nieszczęście [...]. Biorę dziś na świadków przeciw wam niebiosa i ziemię; położyłem przed tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo! Wybieraj więc, abyś żył i ty, i twoje potomstwo” (Pwt 30,15.19).

Wybierzmy życie... Po pierwsze, musimy poświęcić całe nasze życie Bogu i „przyjąć” Go – czyli uznać za jedynego naszego Pana i Mistrza, i to nie tylko w duchu formalnego posłuszeństwa, ale w duchu miłości. Jest On bowiem nie tylko naszym Panem, ale również naszym Ojcem. Miłować Go oznacza również służyć Mu, czynić Jego zamiary naszymi własnymi, podzielać Jego dążenia i cele. „Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego; lecz nazywam was przyjaciółmi, bo wszystko, co słyszałem od Ojca mojego, oznajmiłem wam” (J 15,15).

Nasz Pan pozostawił nam Swe własne dzieło, abyśmy kontynuowali je i spełnili. Musimy przyoblec się w ducha Jego zbawczego dzieła i obdarzeni jesteśmy mocą, dzięki której możemy tego dokonać. Obdarzeni jesteśmy mocą Bożego synostwa. Nawet marnotrawnemu synowi nie dane było utracić przywileju urodzenia i być zaliczonym w poczet najemników. Co więcej, jesteśmy członkami Chrystusa w Kościele, który jest Jego Ciałem. Jego życie zamieszkuje w nas mocą działania Ducha Świętego.

Tak więc, po drugie, musimy zbliżyć się do siebie i w całym naszym życiu poszukiwać jedności, o której mówił nasz Błogosławiony Pan w ostatnim dniu przed męką i krzyżem: aby wszyscy byli jedno – w wierze i miłości, zjednoczeni – w Nim.

Świat jest ciągle podzielony. Tak wiele niesnasek i podziałów szerzy się nawet pośród tych, którzy utrzymują, że są Chrystusowi. Pokój między narodami a nade wszystko jedność pośród chrześcijan to obowiązkowe dążenie nas wszystkich, to najbardziej pilne zadanie obecnych czasów. O ostatecznym losie człowieka z pewnością nie decydują pola bitew czy też rozważania mądrych ludzi. Losy ludzi rozstrzygają się w ich sercach. Czy pozostaną zamknięte nawet gdy zapuka do nich Niebiański Ojciec? Czy człowiek zdoła otworzyć swe serce w odpowiedzi na wezwanie Bożej Miłości?

Ale nawet w naszych mrocznych czasach pojawiają się znaki nadziei. Widzimy zarówno „ciemności w południe”, jak również światłość w nocy. Nasilają się dążenia do jedności. Jednakże prawdziwą jedność można odnaleźć jedynie w Prawdzie, w pełni Prawdy. „Uśmierz rozłamy pomiędzy Kościołami, ugaś pychę narodów, mocą Ducha Twego Świętego zniszcz niezwłocznie pojawiające się herezje” (Liturgia św. Bazylego Wielkiego). Życie dawane jest w wielkiej obfitości.

Musimy czuwać, aby nie przespać dnia naszego nawiedzenia, tak jak stary Izrael przegapił swój dzień. „Ileż to razy chciałem zebrać twoje dzieci, jak kokosz zbiera pisklęta pod swoje skrzydła, a nie chcieliście” (Mt 23,37). Wybierzmy życie w poznaniu Ojca i Jego Jednorodzonego Syna, naszego Pana, w mocy Ducha Świętego. Chwała krzyża i Zmartwychwstania objawi się wówczas w naszym własnym życiu. Wspaniałe proroctwo z przeszłości ponownie się wypełni. „Oto otworzę wasze groby i wyprowadzę was z waszych grobów, ludu mój, i wprowadzę was do ziemi izraelskiej [...]. I poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonałem – mówi Pan” (Ez 37,12.14).

 

[Niniejszy tekst to jeden z rozdziałów antologii p.t. „W drodze ku wieczności”. Wydawcą tej książki jest Prawosławna Diecezja Lubelsko-Chełmska. Więcej informacji i całą książkę znajdziesz w sklepiku www.cerkiew.pl]

 

tłum. o. Włodzimierz Misijuk

 
do góry

Prawosławna Parafia Św. Jana Klimaka na Woli w Warszawie

Created by SkyGroup.pl